czwartek, 26 grudnia 2013

Szczyrk



Co zrobić gdy w święta nie ma śniegu? Postawiliśmy przed nami owe pytanie, my w osobach: mnie, Darka i Rafała. Odpowiadając sobie na nie wybraliśmy się na krótką przejażdżkę do Szczyrku. Pełni nadziei że zobaczymy, choć trochę śniegu. Rafał niezawodny kierowca postanowił przy okazji wyjazdu przeżyć sentymentalną przygodę i zabrał nas do Brennej gdzie ładnych parę lat temu spędzaliśmy czas trenując w pocie czoła i przygotowując się do kolejnego wymagającego sezonu. Byliśmy sportowcami. Pamiętając o tych zamierzchłych czasach nie pozostało nam nic innego jak zdobyć Skrzyczne. Nasze wyposażenie górskie co prawda pozostawiało wiele do życzenia, ale po znalezieniu właściwego szlaku (poszliśmy w przeciwną stronę) i po tym jak Rafał ostatecznie pozbierał się z ziemi ruszyliśmy w górę. Po kilku godzinach marszu zdobyliśmy szczyt. W schronisku przywitał nas Bernardyn wielkości konia, ale o sercu zająca. Wypiliśmy po herbatce, ja wrzuciłem grochóweczkę i rozpoczęła się nasza nocna podróż w dół. Ale to opowieść na inną okazję.